poniedziałek, 29 czerwca 2015

jak kiedyś

Pamiętam chwile w których rozpierała mnie energia
nie nosiłem wtedy klucza tylko wołałem pod oknem
czy mogę zostać dłużej na podwórku
 
Bez przyczyny łasiłem się do życia
a najzwyklejsze rzeczy zapierały dech w piesiach
wszystko co robiliśmy złego było takie niewinne
naszym bogactwem były małe chipsy  i cola pod sklepem
 
Handlarze czasu nie robili jeszcze z nami interesów
nawet nie wiedzieliśmy że ludzie są uzależnienie od jakiejś
Klepsydry która brudna jest z piasku
 
Zaczepialiśmy dziewczyny i ciągnęliśmy je za włosy
a najgorszą decyzją w miłości było to jak zapytać ją
czy będzie ze mną chodzić
 
Nie lada wyzwanie w dzisiejszych czasach  
obdarować powietrze swobodnym oddechem
i chociaż ludziom do twarzy jest z życiem
nie łatwo obdarować je takim zaufaniem
jak kiedyś  

yellow

Filozof nazywa realistę – Pesymistą
Więc dowiedziałem się o sobie wszystkiego
 
Mógłbym szperać w mej pamięci
Mógłbym znaleźć kilka śmieci
Tylko czy to jest w życiu najważniejsze
 
Człowiek może zacząć wszystko od początku
I to w człowieku jest najpiękniejsze
 
A do śmierci przyzwyczajam się powoli
Zwykła kolei rzeczy
Mam nadzieje, że po śmierci będzie żółto
A nie ciemno
 
Więc do śmierci włączam sobie Coldplay
Yellow 

zwykli ludzie

a może Bóg powinien się zakochać
pójść do kina
na kolację
spędzić romantyczne chwilę
przy świecach 
wypić drinka
 
a może Bóg powinien rzucić pracę
i poszukać innej
albo ustawić się w urzędzie pracy
po zasiłek
 
a może Bóg powinien się pomodlić
wyspowiadać
przeżyć chociaż chwilę między pokusami
i nie ulec
 
a może Bóg powinien czuć cierpienie
które czują ludzie
spłynąć łzą z oczu tego który płaczę z bólu
i odpowiedzieć sobie na pytanie
czy tak łatwo jest mieć wiarę i nadzieję
 
a może Bóg powienien stać się człowiekiem
skoro i tak żyjemy jak zwykli ludzie

z rąk do rąk

Pod sklepem siedzi Szekspir i żłopie tanie wino
dowiedział się, że Romeo i Julia już dawno nie żyją
nie ma Stachury, nie ma Wojaczka
a Platon wciąż szuka - drugiej połówki jabłka
 
Hoduję dziś w sobie własnego Hamleta 
małego księcia który w koronie wciąż czeka
aż skończy się sezon na bezmyślność i tępotę  
by z czystym sumieniem przekazać koronę
 
Ukrywają się przed światem, nie dają znaku życia
na ulicach zostali ludzie, śmierdzą od przepicia  
zostali magicy którzy kręcą talerzami
po kątach dziś słychać tylko dziewczyny
które chłopcy karmią przygodami   
 
Rozsypały się słowa, zlewają się z szarością
mam na duszy bliznę – żegnam się z wolnością
na dzień dzisiejszy inspiracją jest reality show
na dzień dzisiejszy jestem ulotką przekazywaną z rąk do rąk 

nasze drugie ja

Wymyśliłem sobie chłopca, który obdziera mnie ze skóry
ale wiem, że robi to z czystym sumieniem 
z nas dwóch to ja jestem ten uparty i nie mogę znieźć, że przegapiłem wszystko
o czym on doskonale pamięta 
 
Też kiedyś byłem chłopcem 
miałem plany na przyszłość z których ja wyrosłem a on dalej czeka
lecz wszystko potrzaskało się o przestrzeń między prawdą a Bogiem
 
Wymyśliłem sobie chłopca który dalej czeka
ma chłopak zdrowie, czeka aż w końcu dorosnę i on będzie mógł wskoczyć na moje miejsce
lubię tego gościa 
bo w każdym z nas maszeruję ktoś kim chcieliśmy zostać i odzywa się czasem
dając nam jeszcze szasnę

sobota, 20 czerwca 2015

AUTOBIOGRAFIA

Moje grzechy moje hobby 
Życie pachnie owocami
Jestem w życiu trochę podły
Nie panuję nad słowami 
 
Nie zawierzam czasem Bogu
Rzadko chodzę do kościoła 
Szukam w życiu fizjologa 
Który jeszcze mnie przekona 
 
Czasem piję i przeklinam
czasem jestem najmądrzejszy  
czasem w głowie też zabijam 
czasem jestem najważniejszy 
 
Czarny humor to rozpusta
chcę przekraczać dziś granicę
schemat śmierci widzę w lustrach 
życie nie chce być odbiciem 
 
Cudzołożę już od dawna 
rozbierałem ją do naga
dziś kobieta jest wytrawna 
mogę sączyć ją do rana 
 
Tylko diabeł rządzi w piekle 
tylko diabeł ci pomoże
chyba dla mnie będzie lepiej
jak problemu nie przysporzę
 
W aureoli nie do twarzy
chociaż w raju chciałbym pożyć
każdy chyba o tym marzył 
każdy wszystko mógłby zrobić 
 
Grzechu warte są te chwile
które grzechem są naprawdę
dzisiaj człowiek jest debilem 
życie bierze na poważnie  

erotyk

głodzisz mnie
wszystkimi ruchami

odpręż się
moimi palcami

karmię cię
między nogami 

pierwszy grzech
jest już za nami

marionetka

wychodzę i nigdy nie wracam
choć z powrotem zawsze jest bliżej
 
wychodzę i nie mówię do widzenia
bo z tobą na pewno się jeszcze zobaczę
no a reszta
reszta jest milczeniem 
 
wychodzę i nie zostało mi nic do ukrycia
życie ogołociło mnie do naga
marionetka zamiast części ciała 
 
wychodzę i gdziekolwiek teraz jestem
kiedyś na pewno jeszcze spróbuję
zostać człowiekiem   

prawda

chciałbym wykorzystać w życiu wszystkie okazje 
żeby poszło jak po maśle 
 
chciałbym żeby powietrze miało działanie lecznicze  
każdy oddech za witaminę 
 
chciałbym ratować ludzi w każdej potrzebie 
Gotham City w realnym świecie 
 
chciałbym wiedzieć jak odróżnić przeznaczenie
od tego co nie istnieje naprawdę
 
chciałbym wiedzieć czy Bóg poddał świat wegetacji 
czy to tylko kwestia naszej wyobraźni 
 
chciałbym znaleźć się w słowach między wierszami 
i zobaczyć ile w życiu było prawdy 

oddech śmierci

nie po raz pierwszy zakochałem się w Tobie
od pierwszego wejrzenia
trzymam dziś w sobie i nigdy nie puszczę
kluczy który otworzył nasze serca
 
skupiłem się kiedyś tylko i wyłącznie
nie na tym co jest
ale na tym czego nie ma
potem długo musiałem zbierać z podłogi
resztki potrszaskanego sumienia 
 
nie nauczyłem się w życiu niczego od ludzi
nauczyłem się więcej od zwierząt
zwierzęta w przeciwieństwie do ludzi myślą
 
jestem na świecie tylko powietrzem
błądzę między wierszami 
śledzony przez piękno matki natury
jestem na wietrze tylko oddechem
oddechem śmierci

haiku

pląta się język
kiedy wskazujesz drogę
nie ma odwrotu